234 mln długów we własnej firmie. Teraz chce być Prezydentem Krakowa!
Firma Łukasza Gibały, kandydata na prezydenta Krakowa, ma 234 miliony złotych długu.
Pieniądze - jak mówi, na inwestycje - pożyczył od spółek ojca, z kolei od własnej spółki pożyczył dwa miliony złotych na cele mieszkaniowe. Gibała twierdzi, że jego firma pomimo długu utrzymuje się w dobrej kondycji finansowej. Skrytykował go urzędujący prezydent Jacek Majchrowski, jednak Gibała nie widzi w sprawie „żadnej sensacji”.
Jak Gibała chce zarządzać Krakowem, budżetem miasta i pieniędzmi publicznymi, skoro własną firmę wpędził w kosmicznie wysokie długi?
Jacek Majchrowski: "Gibała ma przekonanie, że jak pieniędzy brakuje, to się idzie do ojca".
Majchrowski wyraża zaniepokojenie, podkreślając wątpliwości co do kompetencji Gibały w zarządzaniu finansami publicznymi: "Pierwsze pytanie, które ciśnie się na usta jest takie: jak osoba, która w ten sposób zarządza prywatnym biznesem może krytykować i pouczać tych, którzy prowadzą od lat politykę finansową Krakowa, przypomnijmy: miasta z najwyższą możliwą oceną ratingową" - napisał samorządowiec na swoim profilu na Facebooku.
"Ale ja zrozumiałem jeszcze jedną rzecz: propozycje programowe Łukasza Gibała to może wcale nie jest wyrachowany populizm, tylko głębokie przekonanie, że jak pieniędzy brakuje, to się idzie do ojca i on da potrzebną kwotę. Stąd wielki program wyborczych obietnic, w których każdy znajdzie coś darmowego. Obawiam się jednak, że zaprzyjaźnione z Łukaszem Gibałą firmy, nawet te zajmujące się alkoholem i deweloperką, nie uciągnęłyby tak prowadzonych wydatków miasta" - dodał Majchrowski.
Gibała kandyduje na fotel Prezydenta Krakowa, aby - jak mówił m.in. ogłaszając swój start - "naprawić... fatalny stan finansów publicznych".