Tak ludzie PiS dorabiali się na antywojennej kampanii!
To, że pazerność ludzi związanych z PiS nie zna granic, wiemy od lat. Tym razem związani z Morawieckim "złoci chłopcy" PiS przeszli jednak sami siebie.
Jak donosi Onet, powołując się na źródła w Najwyższej Izbie Kontroli, duża część środków z kampanii #StopRussiaNow mogła zostać sprzeniewierzona. Zamiast budzić w Europie sprzeciw wobec rosyjskiej napaści na Ukrainę, publiczne pieniądze miały trafiać do kieszeni partyjnych kolesi.
Zamiast sięgnąć po profesjonalne agencje marketingowe, Kancelaria Premiera zleciła przygotowanie antywojennej kampanii Bankowi Gospodarstwa Krajowego, który następnie zakontraktował do tego celu spółkę Tak Bardzo Group, prowadzoną przez żonę współpracownika Prezydenta Dudy. Brzmi skomplikowanie? To nie koniec. Tak Bardzo Group, która nie bardzo wiedziała jak zabrać się za projekt (dotąd spółka "specjalizowała" się w małych kontraktach ze spółkami skarbu państwa), natychmiast zleciła przygotowanie kampanii firmie wrocławskiego biznesmena Radosława Tadajewskiego - również blisko związanego z PiS.
Na pierwszą wypłatę spółka Tadajewskiego nie musiała czekać długo - już pierwszego dnia przelano, w formie zaliczki, ponad milion złotych! W sumie, w ramach umowy, firma wrocławianina wystawiła faktury na ponad 15 milionów złotych. Znaczna część faktur jest niekompletna - brakuje między innymi danych wystawców - również na fakturze opiewającej na ponad 5 milionów! Reakcji Banku Gospodarstwa Krajowego brak.
Na kampanii #StopRussiaNow zarobili także inni ludzie PiS, wśród nich biznesmen powiązany z Mariuszem Chłopikiem, doradcą Mateusza Morawieckiego. Sprawie blisko przygląda się NIK, która według dziennikarzy Onet ma wkrótce złożyć doniesienie do prokuratury.