6,5 miliona dla fundacji widmo z Funduszu Sprawiedliwości
Fundacja z dotacjami Funduszu Sprawiedliwości zniknęła bez śladu, a z nią miliony z państwowej kasy
Stowarzyszenie im. Juliusza Lea, tajemnicza organizacja nagle obdarowana 6,47 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, rozpłynęła się w powietrzu po zaledwie 31 miesiącach działalności.
Te ogromne sumy pieniędzy przeznaczono na tajemnicze portale patrznarece.pl i wizjer.press, które publikowały m.in. treści uderzające w ówczesną opozycję. Pierwszy z nich działał w lokalu, który wynajmował krakowski biznesmen Mariusz Badura. Mimo zakazu właścicieli nieruchomości Badura podnajmował go portalowi i czerpał z tego zyski. Badura to dobry znajomy Witolda, młodszego brata byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Drugim portalem kierował były wydawca "Wiadomości", wiceszef Teleexpressu i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Grzegorz Pawelczyk. Jak podaje Gazeta.pl, Pawelczyk jednocześnie pracował u swojej żony, w innym portalu, który również powstał za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
Strony sfinansowane przez Fundusz Ziobry, który rozdał ponad 216 mln zł różnym organizacjom, szybko zniknęły z sieci, ale nie zanim opublikowały treści atakujące UE i propagujące narrację ówczesnego rządu. Pracowali tam ultraprawicowi komentatorzy, antyaborcjoniści, a nawet członkowie Konfederacji.
Plotki głoszą, że wszystko zostało zlikwidowane w obawie przed audytem, który mógł odkryć krakowską pajęczynę korupcji. Kto jeszcze jest w to zamieszany? Śledztwo w sprawie znikających milionów i tajnych powiązań dopiero nabiera tępa!