Miliony dla PZPN
Do samego końca rządów premiera Mateusza Morawieckiego rozgrywała się zacięta walka o miliony dla PZPN.
Według doniesień WP.pl, umowę opiewającą na gigantyczną kwotę forsował były minister sportu Kamil Bortniczuk. Mimo sprzeciwu urzędników, którzy uważali, że wniosek piłkarskiej federacji nie spełnia odpowiednich warunków formalnych, Bortniczuk naciskał aby strumień pieniędzy do związku Cezarego Kuleszy został uwolniony.
Chodzi o ponad 300 milionów złotych dofinansowania na budowę Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej w Otwocku. Całkowity koszt inwestycji miał wynieść ponad 400 milionów. W sprawie zastanawia również wybór lokalizacji. W Otwocku rządzi prezydent Jarosław Margielski, przychylnie nastawiony do PiS.
Okazuje się, że PZPN do wniosku o państwową dotację wpisał szkołę, która nie istnieje. Dzięki temu manewrowi związek mógł starać się o 20% więcej dofinansowania.
Wiceprezes PZPN Henryk Kula stwierdził, że "taka była umowa z ministerstwem i dzięki temu dotacja będzie większa o 90 mln".
Największa część państwowej dotacji - ponad 100 milionów - miała iść na 5-gwiazdkowy hotel. Poza hotelem, miał się tam znaleźć parking i biurowiec dla piłkarskich działaczy. Gdy urzędnicy Ministerstwa Sportu i Turystyki odkryli nieprawidłowości, zaalarmowali, że hotel w ogóle nie powinien znaleźć się we wniosku. Minister Kamil Bortniczuk z PiS nakazał traktować wniosek PZPN w wyjątkowy sposób i procedować go dalej. Aby otrzymać kasę, działacze zaktualizowali wniosek, dodając że w 5-gwiazdkowym hotelu będą spali uczniowie, a z podziemnego parkingu skorzysta szkoła.
Braki w dokumentacji spowodowały, że Bortniczukowi nie udało się podpisać umowy z PZPN. Nie zrobiła tego także jego następczyni Danuta Dmowska-Andrzejuk, która pełnia tę samą funkcję w dwutygodniowym rządzie Morawieckiego. Dmowska-Andrzejuk nie chciała podpisywać umowy wbrew zaleceniom urzędników.
Według relacji bliskiego współpracownika byłej minister, podczas jednej z rozmów poświęconych wnioskowi, rzuciła, że "nie pójdzie za niego siedzieć".
Sprawa oparła się o premiera Mateusza Morawieckiego. Według ustaleń WP.pl, doszło nawet do spotkania w Kancelarii Premiera z udziałem m.in. Michała Dworczyka i prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.
Ostatecznie do PZPN nie trafiła ani złotówka.