Tak Publicon zarabiał na PZPN!
Nowa afera wstrząsnęła polskim światem piłkarskim. W tle prowizje, wpływ na Cezarego Kuleszę i konflikt z piłkarzami.
Światło dzienne ujrzały skandaliczne praktyki w Polskim Związku Piłki Nożnej pod rządami prezesa Cezarego Kuleszy. Okazuje się, że PZPN bardzo mocno oddał władzę agencji Publicon, odpowiedzialnej za pozyskiwanie sponsorów dla piłkarskiej federacji. Wśród głównych zamieszanych w sprawę jest Szymon Sikorski, jeden z szefów Publiconu.
Zza kulis PZPN dochodzą słuchy o tym, że ludzie Publiconu zostali obsadzeni na wszystkich możliwych miejscach w związku. Jedną z takich osób ma być Tomasz Kozłowski, który został dyrektorem Departamentu Komunikacji i Mediów.
Jeden z pracowników związku oskarża Publicon o branie prowizji od umów ze sponsorami, których do związku nie przyprowadził.
Jak stwierdził rozmówca Goal.pl: "Czarek tak bardzo chciał zostać prezesem, że po drodze zgodził się na tyle kompromisów, że de facto musiał potem realnie oddać całą władzę."
Na skutek tych działań miało dojść do konfliktu z piłkarzami. Zawodnicy uznali, że związek nie respektuje zapisów umowy wykorzystania wizerunku kadrowiczów, która reguluje m.in. jakie zawodnicy mają obowiązki, jeśli chodzi o występ w reklamach sponsorów, ilu zawodników musi wystąpić w spotach. Problem się pojawił wraz ze zmianą władzy w PZPN, gdy prezesa Bońka zastąpił Cezary Kulesza. Zaczęły się wtedy czystki, a do gry wkroczył Publicon.
Jedna z osób ze środowiska marketingowego relacjonuje kulisy sprawy: "Przyszedł Publicon i zaczął podpisywać nowe umowy sponsorskie, kompletnie ignorując obowiązujący dokument. Zaczęli obiecywać sponsorom różne rzeczy, nie zważając na to, jakie są ustalenia."
Publicon tłumaczy dziś, że rozwiązania sprzed lat nie są dostosowane do dzisiejszych czasów. Czy to ma usprawiedliwiać łamanie obowiązujących umów? Zawodnicy zostali postawieni przed faktem dokonanym. Wobec tego przez rok mieli oni zabiegać o spotkanie z władzami związku, jednak przez cały ten czas byli lekceważeni. Konflikt między reprezentantami, a władzami PZPN narastał. Zamiast skupić się na grze, zawodnicy musieli skupiać się na nieprzestrzeganiu umów przez władze federacji. Do gry wkroczył kolejny sponsor - nieznana nikomu wcześniej firma Inszury. Irytacja piłkarzy tylko rosła.
Kolejna osoba ze środowiska zdradza: Mimo obowiązującej uchwały, każdy każdemu obiecywał wszystko. InPostowi obiecano świadczenia, które w bardzo wielu kwestiach należały się tylko sponsorowi głównemu. Jedną z nich jest to, że kapitan kadry – zgodnie z regulaminem – występuje wyłącznie u sponsora głównego (Orlen płaci PZPN-owi znacznie większe pieniądze niż InPost). Gdy okazało się, że z tego powodu Robert Lewandowski nie wystąpi w reklamie InPostu, do mediów wypuszczono informację, że to InPost nie chciał kapitana. W rzeczywistości PZPN musiał jakoś ratować twarz, żeby nie popaść w konflikt z Orlenem, czyli najważniejszym sponsorem. W reklamie ostatecznie za "Lewego" wystąpił Wojciech Szczęsny, a obok niego Matty Cash, Nicola Zalewski i Piotr Zieliński.
Okazuje się, że Publicon miał własną umowę o współpracy marketingowej ze Szczęsnym. Na jej skutek bramkarz pojawił się również na imprezie sylwestrowej TVP, gdy na scenie wręczył bukiet swoje żonie Marinie.
"Przerażający jest ten tekst." - pisze na platformie X @B_Maniek. Inny użytkownik, @PytkoJakub, zauważa, że "nic dziwnego, że nasza piłka jest w takim miejscu, skoro tacy ludzie nią rządzą."