Zmarł Tomasz Guzowski. Łukasz Mejza przedstawiał go jako "ozdrowieńca"
W poniedziałek zmarł Tomasz Guzowski. Podczas pamiętnej konferencji w samym środku afery z terapiami oferowanymi przez Mejzę, polityk przedstawiał Guzowskiego jako przykład "ozdrowieńca", któremu niesprawdzona terapia miała pomóc. Cały czas toczą się także dochodzenia dotyczące nieprawidłowości związanych z innymi biznesami posła PiS.
Terapia była fikcją, nic mu się po niej nie polepszyło. To była mistyfikacja. - powiedział członek rodziny Tomasza Guzowskiego. Deklaruje, że nie odpuści tej sprawy.
Tymczasem prokuratorzy badają biznesy posła Łukasza Mejzy już trzeci rok. Gdy w zeszłej kadencji PiS był na krawędzi większości parlamentarnej, w ramach politycznego "dealu" Mejza mógł zapewne liczyć na opieszałość służb.
Media wszedł do sejmu w miejsce zmarłej polityczki PSL. Od razu dogadany był jednak z PiS. Związał się z Partią Republikańską Adama Bielana, dzięki której w ramach umowy koalicyjnej z PiS z marszu został wiceministrem odtworzonego Ministerstwa Sportu.
Krótko po nominacji na jaw wyszło, że spółka Vinci NeoClinic Mejzy naciągała poważnie chorych. Poseł PiS obiecywał terapię pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi chorym na raka, stwardnienie rozsiane, alzheimera, parkinsona i inne nieuleczalne choroby. Na kosztowne leczenie, zaczynające się od 80 tys. dolarów, naciągano także rodziców nieuleczalnie chorych dzieci. Specjaliści alarmowali, że rezygnacja z tradycyjnych metod leczenia na rzecz kontrowersyjnych procedur Mejzy może stawiać życie pacjentów pod znakiem zapytania, w tym śmierć. Obiecane były nawet całkowite wyleczenia nowotworów.
Firma reklamowała się sloganem "Leczymy nieuleczalne"
Niedawno zmarły Tomasz Guzowski był jednym z pacjentów, którzy poddali się kontrowersyjnej terapii promowanej przez Mejzę. Podczas konferencji prasowej przekonywał, że trzykrotnie leczył się w klinice w Meksyku, twierdząc, że terapia zahamowała rozwój jego choroby. Guzowski cierpiał na adrenoleukodystrofię – rzadką, genetyczną chorobę niszczącą komórki nerwowe w mózgu, która ujawniła się w jego dorosłym życiu, gdy był już ojcem dwojga dzieci. Choroba ta rozwijała się w alarmującym tempie.
Według relacji osób bliskich sprawie to Mejza namówił Tomasz Guzowskiego na biznes i dlatego razem otworzyli razem spółkę.
Polityczna protekcja
Mejza decydując się na dołączenie do sejmowych szabel Jarosława Kaczyńskiego zapewnił sobie bezkarność, bo po to Zbigniew Ziobro przejął prokuraturę, by nie ścigano swoich, czyli działaczy PiS. - mówi posłanka Anita Kucharska-Dziedzic, która zgłosiła sprawę śledczym.
Zamiast skupić się na Mejzie, policja ścigała protestujących przed jego poselskim biurem, w tym studentkę prawa, której postawione zarzuty szybko zostały odrzucone przez sąd. Ironią losu jest, że obronę posła Mejzy powierzono adwokatowi z kancelarii znanej z reprezentowania Zbigniewa Ziobry oraz jego żony. Taki ruch miał wysłać jasny komunikat do prokuratury: Mejza jest nie do ruszenia.
Fikcyjne szkolenia
Niesprawdzone terapie to nie wszystko. Spółka posła Mejzy korzystała z bonów wsparcia w pandemii, kiedy to Mejza pełnił funkcję radnego sejmiku lubuskiego. Osobiście poparł wprowadzenie tego projektu, a następnie skorzystał z oferowanego wsparcia. Audyt ujawnił znaczne nieprawidłowości, a urzędnicy stwierdzili, że liczne firmy uczestniczyły w szkoleniach tylko nominalnie. Zawartość tych kursów pozostaje tajemnicą, ponieważ żadne materiały szkoleniowe nie przetrwały – platforma e-learningowa została zmyślnie usunięta. Agencje zarządzające tymi projektami zwróciły już środki finansowe urzędowi. Pomimo trwającego śledztwa, nie ujawniono więcej szczegółów na temat tej sprawy.
Mieszkanie pod lupą śledczych
Okręgowa Prokuratura w Zielonej Górze prowadzi dochodzenie w sprawie podania nieprawdy w oświadczeniu majątkowym przez posła Mejzę na jesieni 2023. Ujawniono, że w deklaracji pominięto informacje o mieszkaniu wartej pół miliona złotych. W oświadczeniu Mejza zadeklarował posiadanie 500 tys. zł, 1500 dolarów oszczędności, udziały w kilku przedsiębiorstwach oraz długi: 60 tys. zł zobowiązań wobec fiskusa, 75 tys. zł kredytu bankowego, 300 tys. zł pożyczki od prywatnej osoby i 180 tys. zł kredytu hipotecznego. Choć Mejza zaktualizował swoje oświadczenie, prokuratura rozpoczęła postępowanie.
Prokuratorzy zapowiedzieli, że sprawdzą nie tylko ostatnie oświadczenia posła PiS, ale cofną się w ustaleniach o kilka lat.
Za fałszowanie oświadczeń majątkowych posłowi może grozić do trzech lat pozbawienia wolności.
W sieci nie brakuje ostrych recenzji działalności lubuskiego posła PiS:
Niech spoczywa w spokoju. A Mejza wręcz przeciwnie. - @m_ignatowska
Przepraszam, czy ktoś może zająć się tak na poważnie koleżką mejzą?! - pyta @Swaroyc1
Poseł Mejza, odnowa moralna narodu wg Jarosława Kaczyńskiego. - @def11_